Moi Kochani,
Serdecznie pozdrawiam przed Uroczystością Trzech Króli – wielkim świętem misyjnym. W czasie tegorocznych Orszaków prowadzi nas Gwiazda Betlejemska. Tak jak prowadziła Mędrców ze Wschodu do Nowonarodzonego Pana, tak i nas prowadzi do Jezusa w naszej niełatwej codzienności. Jej blask oświetla nasze nieraz pogmatwane drogi życia. Jej światło wiary może pomóc każdemu z nas zrozumieć i uporać się z tym, co tak często wydaje się nie do pokonania.
Gwiazda Betlejemska pomaga nam pamiętać o dalekich, nieznanych miejscach, gdzie wiara w Jezusa dopiero się rodzi, gdzie Chrześcijaństwo i Kościół dynamicznie się rozwija i powoli zakorzenia w sercach ludzi.
U nas pora deszczowa zagościła już na dobre. Mam zatem więcej czasu na modlitwę, refleksję i przeanalizowanie mojej posługi misyjnej w ubiegłym roku.
Jak już wspomniałem w moim liście na Niedziele Misyjną, dzięki Waszej pomocy zakupiliśmy młyn do kukurydzy i młyn do łuskania ryżu i po wielu perypetiach i naprawach oba młyny służą naszym ludziom. Rozpoczęliśmy też miodowy biznes. Skupujemy miód z buszu i sprzedajemy go na Wyżynie. Pomagamy też w sprzedaży miodu naszym ludziom, którzy mają pasieki.
Udało się nam też wywiercić 3 studnie: Urbana w Pelembe, Barbary w Mwebe i Aniołów przy domach naszych pracowników. Mamy zatem już 5 studni razem z Bartłomiejem i Walentym (w wioskach Kazembe i Jobo) wywierconymi rok wcześniej. Niestety obie firmy wiertnicze, które sprowadziłem padły, a raczej ich sprzęt padł, w czasie wierceń. A że czas na wiercenia to zaledwie 2 miesiące musimy więc poczekać do następnego roku, by wiercić następne. Bardzo dziękuję diecezjalnej akcji Aniołów Misji i wielu osobom, które wspomagają nas w tym dziele.
Kontynuujemy pomoc naszym dzieciom przygotowując posiłki dla nich i zaopatrując je w przybory szkolne. Od czasu do czasu, nawet w porze deszczowej organizujemy dla nich pikniki. Niestety nie udało się nam zrobić dla nich placu zabaw i nie dałem rady zakupić nowych gier „piłkarzyków”. Nasz samochód parafialny ledwie się trzyma i więcej czasu spędził w naprawach niż na drodze. Większość materiałów i gry mogę zakupić jedynie w Lusace (2 dni drogi od nas) więc po prostu fizycznie nie byłem w stanie ich sprowadzić.
Udało się nam też wykonać wiele prac przygotowawczych pod utwardzenie naszej tzw. drogi – przygotowaliśmy kamienie i belki w wielu miejscach, przygotowaliśmy kompletnie nowe odcinki karczując busz i przygotowaliśmy wszystkie 15 przejazdów przez okresowe rzeki. Naprawiliśmy też przejazd przez Góry Muchinka tak, iż już nie trzeba się obawiać, że coś się połamie w aucie. Rząd i nasi ludzie chcą, abym był głównym kontraktorem w uczynieniu naszej „drogi” przejezdną przez cały rok. Rząd przeznaczył na to trochę funduszy. Niestety z powodu biurokracji od sierpnia do teraz nie otrzymaliśmy jeszcze tych pieniędzy. Gdyby pieniądze dotarły tak jak nam obiecano, już teraz mimo deszczów moglibyśmy wyjeżdżać z Doliny. Nie tracimy jednak nadziei, że w końcu będziemy mieli drogę.
Ukończyliśmy też następną kaplicę. Mamy już zatem 3 porządne kaplice: Matki Bożej Fatimskiej, Matki Bożej Częstochowskiej i Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Mamy też plany na następne.
W naszej pracy pastoralnej nadal niestrudzenie odwiedzamy nasze stacje misyjne. Teraz w porze deszczowej chodząc pieszo lub na rowerze. Spora grupa przygotowujących się do Chrztu Św. została przyjęta do Katechumenatu a 10 dorosłych zostało ochrzczonych. W tym roku powinniśmy zakończyć Katechumenat i mam nadzieję, że ponad 100 osób przyjmie Sakramenty Inicjacji Chrześcijańskiej. W porównaniu z innymi Misjami na Wyżynie są to niewielkie liczby, ale my tutaj w Nabwalyi nadal jesteśmy na etapie pierwszej ewangelizacji. Naszym głównym zadaniem w pracy duszpasterskiej jest pomoc naszym ludziom, aby nie tylko utożsamiali się z Kościołem Katolickim, ale żeby wiara zakorzeniła się w ich sercach, żeby stała się nierozłączną częścią ich życia. A to wymaga sporo czasu, spotkań i nauk, wspólnych modlitw i nieustannego towarzyszenia im w codziennych wyzwaniach egzystencjalnych.
Matka Boża Różańcowa, jak Gwiazda Betlejemska, prowadzi nas księży i naszych parafian do swego Syna. I nie mam wątpliwości, że w Jej Misji w Nabwalyi będziemy powoli coraz bardziej złączeni z Jezusem.
Kończąc chciałbym bardzo serdecznie podziękować parafiom, Aniołom Misji i bardzo wielu osobom za wszelką pomoc jaką nam okazujecie w Waszych modlitwach, w ofiarach duchowych i materialnych. My trwamy na modlitwie różańcowej modląc się za Was i w intencji Waszych parafii i Waszych rodzin.
Szczęść Boże!
Ks. Waldemar Potrapeluk, Zambia